poniedziałek, 16 lipca 2012

Bułki, chleby, ciacha, "Piekarska sobota" w Valašskym muzeum v přírodě


Piekarska Sobota


W ostatnią sobotę odwiedziliśmy Valašské muzeum v přírodě- czyli skansen wsi czeskiej w naszym mieście.

 Jesteśmy tam prawie stałymi bywalcami, szczególnie gdy możemy uczestniczyć w różnych ludowych wydarzeniach. Muzeum kilka razy w roku organizuje tematyczne jarmarki. Poczynając od Masopustu- zaraz przed Wielkim Postem, przez Jarmark Wielkanocny, Świętojański, Piekarski, Rękodzielniczy, Wigilijny, po jarmarki w trakcie wielu festiwali folklorystycznych. Co tam znajdziecie?
W skansenie tym bardzo często gra muzyka i odchodzą pikne ludowe tańce i śpiewy. Wiele razy w ciągu roku możemy podziwiać zespoły ze Słowacji, Czech, Polski, Węgier w przedstawieniach opartych na ludowych pieśniach, tańcach i zabawach. Najwięcej takich występów jest w trakcie festiwalu "Jánošíkův dukát", który w tym roku odbędzie się 3-8 sierpnia. Zdjęcia pochodzą z festiwalu z 2010 roku.



 

Fotografie nie oddają niestety klimatu festiwalu, ale trzeba przyznać, że jest on pełen barw, życia, pozytywnej energii. 

Zawsze gdy odwiedzamy skansen możemy delektować się smakiem Valašskego Frgala. Tym razem nie było inaczej. Piekarze z regionu Valašsko mogą się pochwalić własnymi cudownymi wypiekami, także ja piekłam nie raz mojego Frgala. Przypomnę, że jest to wypiek drożdżowy z dużą ilością nadzienia i kruszonki. Osoby niewtajemniczone często mylą go z "jakąś  dziwną pizzą", a w praktyce to po prostu kołacz. Nadzienia mogą być różne- makowe, orzechowe, owocowe czy serowe. Uwielbiam je wszystkie. 




Oprócz Frgala pojawiają się także prostsze małe kolaczki, wyglądem przypominające nasze drożdżówki. Do tego w wielkich ilościach dołączają wypieki z ciasta listkowego- czyli francuskiego. Tu w Czechach możemy go kupić gotowe w sklepie w około 40 gramowych kostkach. Rośnie lepiej niż ciasto francuskie kupowane w marketach i można go samodzielnie dowolnie rozwałkowywać.

 

Na jarmarku nie brakowało również tradycyjnych chlebów i bułeczek. Czesi bardzo je lubią, dlatego w momencie gdy przyszliśmy na jarmark, mogliśmy już w zasadzie podziwiać ich resztki :)
Oczywiście obecny był także słowacki Trdelnik, ale o nim słów kilka opowiem może innym razem.

Co jeszcze uwielbiają nasi sąsiedzi? oczywiście smażenie w głębokim tłuszczu :)  Śmieję się, bo słyszałam ostrzeżenia  dla Czechów przed wyjazdem do Polski na Euro 2012 o tym, że polskie jedzenie jest ciężkie, tłuste i niezdrowe. Halo, halo... kto to mówi? Naród, który prawie nie jada warzyw, a w wegetariańskim menu posiada albo knedliki z owocami, albo smażony ser w panierce (i do tego czasem z szynką :) 

W każdym razie, pamiętając o smażeniu- nie zabrakło także pączków. Widzieliśmy tradycyjne pączki w różnych kształtach i wielkościach, ale i takie z luźnego ciasta, które wpada prosto w tłuszcz. Może ktoś zna takie pączki i mi podeśle przepis? Były na prawdę smaczne, pachnące i puszyste, obtoczone w cukrze i cynamonie.


Oj Smakowały :)

Uff, już czuję się pełna jak o tym opowiadam, a to jeszcze nie koniec słodkości.

Kolejny tradycyjny i popularny czeski wypiek to śliczne pierniki. te tradycyjne wypiekane są z użyciem zdobionych drewnianych form, dzięki czemu, występują one w niezliczonych ślicznych wzorach. Są one ponadto fantazyjnie zdobione lukrem, także z imiennymi dedykacjami.  Niestety na jarmarku zabrakło mi pokazów rzemiosł piekarniczych, więc nawet nie mam zdjęcia takiej tradycyjnej formy do piernika. A szkoda...
Liczyłam na pokazy ugniatania i formowania ciasta drożdżowego, czy na zakwasie wykonywane przez profesjonalnych piekarzy.
Miałam nadzieję, że zobaczę jakiś wieloletni zakwas przechowywany z pokolenia na pokolenie i dowiem się jak go pielęgnować.
No cóż nie można mieć wszystkiego.


Czeskie i Słowackie słodkie wypieki są  na prawdę bardzo smaczne. Piekarnie i cukiernie konkurują ze sobą tworząc to co raz to pyszniejsze ciasta i ciasteczka. Także chleby i bułki cieszą się tu olbrzymim powodzeniem, szczególnie czeski rohlik. Jest to najtańsze pieczywo- z ciasta jak na kajzerki- w kształcie malutkiej bagietki-pałeczki. Nie kroi się go, nie smaruje tylko po prostu zjada trzymając w dłoni do zupy, twarożku, gulaszu itp. Chleb- tradycyjnie jest żytnio- pszenny i przeważnie towarzyszy mu wędlina, pasztety i inne mięsne wyroby.

Ja od pewnego czasu staram się wypiekać chleby w domu. Z różnym skutkiem, ale to przecież praktyka czyni mistrza. Widzieliście już u mnie drożdżowy chleb mieszany z ziołami, oraz pełnoziarniste bułeczki. Prze  ostatni miesiąc nie mogłam dojść do ładu z drożdżowym ciastem na bułki, a i wiele z prób wypieku chleba zaliczam do średnio udanych. Ale, ale idzie mi co raz lepiej i staram się korzystać z na prawdę sprawdzonych przepisów. 
Ostatnio korzystam z przepisów Liski z White Plate- na przykład na takie  proste przenne bułki, oraz zaczynam po raz kolejny produkcję zakwasu, również z zaproponowanego przez nią przepisu na Pracowni Wypieków. Powstał z niego żytni chleb na zakwasie.

Przepisu nie zamiszczam znajdziecie go pod linkami. 
Pszenne bułki z makiem

Pozdrawiam i smacznego poniedziałku :)

AHOJ !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz